Od dzisiejszej, Czwartej Niedzieli po Objawieniu otrzymujemy na cały tydzień w podarunku kolektę, będącą w bardzo szczególny sposób świadectwem realizmu walki duchowej. Spróbujmy ją przeczytać jako punkty do rozmyślania.
Punkt pierwszy: stwierdzenie o naszej kondycji: "z powodu ludzkiej kruchości nie możemy się ostać, ustawieni pośród tak wielu niebezpieczeństw". "nos in tantis periculis constitutos, ... fragilitate non posse subsistere".
Zagrożenia zewnętrzne są groźne dlatego, że słabość jest już w nas. Żadnych złudzeń co do "pelagiańskiej" doskonałości własnymi siłami. Adam już wie, że jest nagi...
Punkt drugi: stwierdzenie pierwotnej, wyprzedzającej naszą modlitwę, świadomej wszystkiego Obecności: "Boże, Ty wiesz..." "Deus, qui ... scis".
Nie przychodzimy do Boga z nowymi dla Niego wiadomościami, dlatego nie trzeba wielu słów o naszej nędzy - te kilka dobitnych wystarczy. Natomiast to, że "Ty wiesz", jest pierwszą pociechą - bo jest też pierwszą łaską.
Punkt trzeci: prośba "o co": "daj nam zdrowie/moc ducha i ciała" "da nobis salutem mentis et corporis".
Pomoc Boża nie ma polegać na wyjęciu z niebezpieczeństw, a nawet niekoniecznie na dogłębnym zaniku naszej "kruchości" - a jednak nie jest też "przymknięciem oka" z powodu naszej ufności w Bogu. Prosimy o uzdrowienie. Ma ono dotknąć równocześnie duszy i ciała, ponieważ nasza kruchość zawsze obejmuje oba te obszary łącznie.
Punkt czwarty: wyjaśnienie "po co": "abyśmy ... pokonali to, co cierpimy za nasze grzechy" "ut ea, quae pro peccatis nostris patimur ... vincamus".
Nie sami, ale - zwycięzcy. Zwycięzcy w cierpieniu, które nie przychodzi znikąd - przychodzi zawsze z grzechów, które są tak czy inaczej nasze. Tylko Jeden niesprawiedliwie cierpiał - "my sprawiedliwie ponosimy karę" (Łk 26, 41).
Punkt piąty: warunek sine qua non: "z Twoją pomocą" "te adiuvante".
Łaska Boża nie tylko wyprzedza. Ona cały czas jest obecna - a zwycięstwo opisane wyżej jest znakiem jej obecności. "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa".
A więc od zranionego Adama do Dobrego Łotra, w życiowym napięciu grzechu i łaski. Harmonia takich starożytnych kolekt, ich nierozdzielne zaplecenie natury i nadprzyrodzoności - nie w sztucznej konstrukcji, lecz w egzystencjalnym świadectwie - jest poruszająca. Takie kolekty są światłem na naszych ścieżkach.
Doprawdy szkoda, że ta starożytna kolekta całkowicie zniknęła z nowego Mszału Rzymskiego. W 4. Niedzielę Zwykłą zastąpiła ją inna modlitwa, także starożytna, a bogata przypomnieniem związku z czci Boga z miłością bliźniego. A jednak coś ważnego zniknęło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz