wtorek, 24 czerwca 2008

Jak działa "kompromis"

Jutro pójdzie w "Rzepie" moje podsumowanie sprawy czternastolatki "Agaty" (i jej dziecka), cokolwiek liftowane przez redakcję, ale w wersji, w której zmieściło się wszystko, co istotne.

Na marginesie tego tekstu mam jednak kilka uwag, tym razem dotkliwych nie tylko dla "Gazety Wyborczej" et consortes. Są to jednak uwagi, które trudno mi zamilczeć.

1. W komentarzach do "sprawy Agaty" słychać było, że chodziło w niej o "podważenie kompromisu" w sprawie aborcji. Faktycznie jednak jest dokładnie odwrotnie: cała sprawa czternastolatki pokazała dokładnie JAK DZIAŁA TEN "KOMPROMIS": jeśli chodzi o prawną stronę tej sprawy, wszystko odbywało się na podstawie jednego z wyjątków od karalności zabijania nienarodzonych. Można więc powiedzieć: to właśnie takiego świata, takiego rozwiązywania podobnych spraw chcą ci, którzy wierzą bardziej w kompromis niż w dobro życia ludzkiego.

2. W ubiegłorocznej próbie nowelizacji Konstytucji RP chodziło o wyraźne potwierdzenie godności ludzkiej każdego z nas od poczęcia. Gdyby ten zapis w Konstytucji już dzisiaj był, naprawdę trudno byłoby tak skutecznie zaciemnić fakt, że chodziło o DWIE osoby ludzkie, a nie tylko o jedną, nieco większą.

3. Sprawa najsmutniejsza: gdy w roku ubiegłym Prezydent Kaczyński i jego brat, Premier Kaczyński przeciwdziałali wzmocnieniu ochrony życia w Konstytucji, chętnie powoływali się na hipotetyczny przykład "czternastolatki" (której przecież prawo "nie może nakazywać" urodzenia dziecka). Zresztą o tej "czternastolatce" mówi Jarosław Kaczyński od lat 90. - aby wyjaśnić, że jest przeciw pełnej ochronie prawnej nienarodzonych. Niekiedy jednak nasze efektowne hipotezy konkretyzują się w przerażający sposób. I tak nie zazdroszczę JarKaczowi, że ta jego hipoteza - podpierająca wywód o koniecznym "kompromisie" - właśnie się ziściła na oczach nas wszystkich. Trzeba by zapytać: czy tego właśnie chcieliście?

4. Uwaga ostatnia: pani minister Kopacz wykazała się nadgorliwością i przekroczyła granice wynikające z jej obowiązków (polskie prawo nie wymaga od służby publicznej udziału w planowaniu i wykonywaniu aborcji - teza przeciwna jest tylko poglądem proaborcyjnej Federy). Ponieważ jest katoliczką, słusznie mówi się o ekskomunice dla niej. I teraz bolesne pytanie: jak by się w tej sytuacji zachowała pani minister Kluzik-Rostkowska?... Opatrzność oszczędziła nam (i jej) odpowiedzi na to pytanie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

+
Pani Kluzik Rostkowska, gdyby sprawa "Agaty" wybuchła rok temu, nie stałaby przed "dylematem" min. Kopacz. Nie byłą bowiem ministrem zdrowia tylko pełnomocnikiem od czegoś tam..
Pozdrawiam

Paweł Milcarek pisze...

Jasne. A jednak coś mi mówi, że nawet będąc minister "od czegoś tam", p. Kluzik-Rostkowska znalazłaby okazję, żeby zabłysnąć tak jak w sprawie in vitro.