piątek, 12 grudnia 2008

Kłopot z Szymonem Hołownią

Szymon Hołownia już w drugim wywiadzie wspomina, że pewien katolicki publicysta - "tylko jeden" - odmówił występowania z nim, dopóki on się udziela w programie "Mam talent". Nie czekam do trzeciego razu: wszystko wskazuje na to, że to ja jestem tym wspominanym publicystą - bo ja rzeczywiście odmówiłem przyjścia do programu Hołowni właśnie w związku z jego występami we wspomnianym programie rozrywkowym.

Jednak coś jest do sprostowania - bo wydaje mi się, że Pan Szymon źle mój message zrozumiał, zapewne z powodu jego nadmiernej lakoniczności. Otóż wcale - lub w bardzo nikłym stopniu - nie chodzi mi o sam fakt pokazywania się wyróżnianego dziennikarza katolickiego w programie wagi lekkiej. Zgniewało mnie coś innego: że decydując się na związane z tym ryzyko, Hołownia przegrywał na naszych oczach sprawę ważniejszą niż jego własny image. 

Nie chcę dyskutować o tym, czy Hołownia dobrze wypadł w roli quasi-clowna - nawet w tej roli można być świetnym. Chodzi o coś innego: o tę smutną lekcję bezradności, gdy kilkakrotnie po różnych antyreligijnych gadkach Kuby Wojewódzkiego (w tym jego stylu: "nie modlę się przed jedzeniem, bo moja mama dobrze gotuje" itp.) Hołownia potrafił jedynie topić niesmak pod przyklejonym uśmiechem prezentera. Po kilku takich zajściach miało się wrażenie, że w ogóle Hołownia jest tam głównie po to, aby Wojewódzki mógł pojeździć po katolach, tym samym przydając programowi następną nutkę transgresji.

W sumie: moim zdaniem Szymon Hołownia sam wszedł w sytuację, w której Wojewódzkiemu wolno było mówić coślina na język przyniesie - a Hołowni też, z wyjątkiem należnego odwinięcia się Wojewódzkiemu. Mówiąc zupełnie szczerze: mnie tamte gadki Wojewódzkiego aż tak bardzo nie gorszą - gorszy brak reakcji, równocześnie dowcipnej, celnej i stanowczej. Nie każdy musi być mistrzem telewizyjnej riposty (ja nim nie jestem) - ale Szymon Hołownia sam wszedł w sytuację, w której sztuka riposty była niezbędna, żeby zachować twarz.

I o to właśnie chodziło mi, Panie Szymonie, gdy postanowiłem szczerze Panu odmówić. Bez złości i bez chęci uprzykrzenia Panu życia - lecz widząc w tym jedyny wyraźny sygnał, że według mnie "coś jest nie tak". Obawiam się jednak, żę zaniedbałem dokładnego wyjaśnienia moich motywów. Teraz to uzupełniam. Dyskusja między nami na ten temat jest jak najbardziej możliwa, możę wskazana.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie zgadzam się.

Anonimowy pisze...

Absolutnie nie zgadzam się z autorem. Hołownia odpowiada Wojewódzkiemu celnie, bez nadęcia. "Niech się wstydzi ten co robi..." - śpiewał Kazik.

Anonimowy pisze...

Również się nie zgadzam

Apfelbaum pisze...

Ja natomiast się zgadzam i w równym stopniu dotyczy to, Prokopa. Ogólnie mimo niereligijnego stanowiska w programie cały czas nawiązuje do religii i pokazuje się jako osoba strasznie monotematyczna i trochę żałosna. Katolicki publicysta w oczach widza jest jakimś dziwakiem, maminsynkiem, który żyje wyłącznie religią i poza nią nie ma niczego ciekawego do powiedzenia.

Kacper pisze...

Nie zgadzam się, oglądałem prawie każdy odcinek Mam Talent i pomimo zaczepek Kuby Wojewódzkiego, Szymon Hołownia wyszedł z twarzą, nawet w kilku wypadkach zdecydowanie moim zdaniem przewyższył Kubę w celnych ripostach. A że nie zawsze miał możliwość odpowiedzi na zaczepkę, to zupełnie inna sprawa, to wynika z formuły programu, w którym Hołownia jest jakby nie było mniej ważny i ma mniej głosu niż juror, z zupełnie innych przyczn - nie światopoglądowych. Sądzę, że właśnie jego obecność pokazuje, że bycie katolikiem i otwarte przyznawanie się do tego nie jest niczym passe, także w środowisku rozrywkowym. Osobiście byłem dumny że zadeklarowany katolik jest obecny w mainstreamie rozrywki - proszę zwrócić uwagę na fakt - że młodzież oglądająca program - widząc taką postawę - może brać z niej przykład i wybierać jako alternatywę wobec ateizmu czy agnostycyzmu innych prowadzących program.

Kacper pisze...

hmm... właśnie zauważyłem, że temat jest stary, moja wypowiedź dotyczy edycji programu z 2010 roku - jak było w poprzednich - nie wiem, tamtych nie oglądałem. pozdrawiam