poniedziałek, 16 marca 2015

To, co powinienem mówić i pisać zawsze na początku

Przez ważne lat dwadzieścia w moim życiu (czyli od pierwszych wykładów filozoficznych w 1987 do pisania monografii o scholastyce w 2007/08) moja uwaga była bardzo często, wręcz zawodowo skupiona na tym, jakie są istotne przyczyny i skąd coś pochodzi, jaką jest jego natura. Mam umysł trwale, powiedzmy, "odkształcony" w stronę czytania wszystkich obserwowanych zjawisk niejako od ich wnętrza. Szybko nudzą mnie obrazy, które nie wpuszczają mojego spojrzenia w głąb. Dotyczy to tekstów, filmów etc. Także wypowiedzi ustnych.

"Koń jaki jest każden widzi". Gdy mam coś powiedzieć lub napisać, rzadko zajmuje mnie opisywanie "konia" - chcę oddać moim słuchaczom lub czytelnikom inną przysługę. Chętnie i cierpliwie poczekam w kolejce, aby wystąpić po kimś kto poświęca się pejzażom, poruszy wyobraźnię i uczucia barwami jasnymi lub ciemnymi, zachwyci lub przestraszy. Natomiast ja sam pejzażystą bywam rzadko. Opowiadam "dlaczego", "skąd", "w jakim celu". Żeby to opisać, muszę być maksymalnie trzeźwy w analizie i wnioskach. I raczej unikać niż szukać efektownych obrazów i skrótów myślowych.

Jeśli zatem chcesz mnie posłuchać lub poczytać - miej baczenie: opowiem ci nie o strasznych burzach, ale o tym skąd biorą się burze. I może się okazać, że biorą się także z tego, co w twoim i moim sercu. Nie zawsze łatwo słuchać takie opowieści. Ale może dzięki nim czasami łatwiej zachować przyzwoitość w naszym rozbuchanym świecie?

Brak komentarzy: