Mamy wieczór 2 kwietnia, minęła już godzina śmierci Jana Pawła II. Obchody trzeciej rocznicy są oczywiście jakby powrotem do tamtego "papieskiego kwietnia" 2005. Już niewiele da się dołożyć uporządkowanych "idei obiektywnych" - a z kolei przeżyciowe "idee subiektywne" też się wyczerpują. Czy pozostaje nam cisza?
Została nam łaska - i troska. Dzisiaj spotkałem cały szereg osób szczerze zatroskanych o to, co zrobiliśmy z papieskim przesłaniem, także z tymi trudniejszymi jego składnikami. Wielu widzi możliwość "kremówkizacji" Jana Pawła.
Na sesji zorganizowanej przez Centrum Myśli JP2 słuchałem analiz socjologów na temat wpływu JP2 na morale i religijność Polaków. W dyskusji, która potem się wywiązała, ks. prof. Piotr Mazurkiewicz mówił ciekawie, że młodsi, wychowani już za niepodległości, są bardziej zdecydowani w wymaganiu standardów cywilizacji życia - bardziej niż "stracone pokolenie" 40-50-latków. Oby!
Oczywiście wracam dzisiaj do własnych wspomnień z 2 kwietnia 2005. Jak chyba dla wszystkich nas, ten dzień i następne to był czas jakby wyjęty z codzienności, mimo że życie płynęło także zwykłymi koleinami. No i oczywiście był to, dla mnie, czas jeżdżenia po telewizjach i radiach z komentarzami, refleksjami - które są najpierw dla samego ich autora ćwiczeniami duchowymi.
Dzień pogrzebu - i znów dobrze pamiętam esemesa, którego wysłałem do znajomych - z propozycją, byśmy w tej chwili obiecali sobie, że nigdy i nigdzie nie zlekceważymy nauk zmarłego Papieża, choćby nie wiem co... Potem to zobowiązanie wracało do mnie nieraz, aby w końcu - w kwietniu ubiegłego roku - ukonkretnić się w naszym sejmowym "Westerplatte", gdy po prostu chcieliśmy, aby w naszej konstytucji powiedziano wyraźnie o godności ludzkiej człowieka nie narodzonego, dokładnie w duchu Evangelium vitae. To jednak okazało się akurat tym fragmentem nauczania JP2, które traktuje się w naszym kraju jako rodzaj niezobowiązującego natchnienia, jakby nie trzeba z tym być zbyt poważnym - a więc jakby "dorośli" nie musieli się tym przejmować. Gorzka nauka.
Z Fontgombault przyszła kartka od Ojca Opata: zdjęcie Jana Pawła II podejmującego kordialnie kard. Ratzingera. Obaj wyglądają krzepko, a zdjęcie jest chyba tak naprawdę z przekazania znaku pokoju w trakcie Mszy. Kiedyś mój Opat dał mi inne - które mam na biurku: Papież już bardzo starutki, trzyma ramiona kard. Ratzingera i patrzy mu prosto w twarz. Zresztą wzrok Kardynała też jest skierowany w oczy Papieża. Dziś wygląda to na mocny symbol: passatio potestatis, przekazanie władzy. To się spełniło.
Została nam łaska - i troska. Dzisiaj spotkałem cały szereg osób szczerze zatroskanych o to, co zrobiliśmy z papieskim przesłaniem, także z tymi trudniejszymi jego składnikami. Wielu widzi możliwość "kremówkizacji" Jana Pawła.
Na sesji zorganizowanej przez Centrum Myśli JP2 słuchałem analiz socjologów na temat wpływu JP2 na morale i religijność Polaków. W dyskusji, która potem się wywiązała, ks. prof. Piotr Mazurkiewicz mówił ciekawie, że młodsi, wychowani już za niepodległości, są bardziej zdecydowani w wymaganiu standardów cywilizacji życia - bardziej niż "stracone pokolenie" 40-50-latków. Oby!
Oczywiście wracam dzisiaj do własnych wspomnień z 2 kwietnia 2005. Jak chyba dla wszystkich nas, ten dzień i następne to był czas jakby wyjęty z codzienności, mimo że życie płynęło także zwykłymi koleinami. No i oczywiście był to, dla mnie, czas jeżdżenia po telewizjach i radiach z komentarzami, refleksjami - które są najpierw dla samego ich autora ćwiczeniami duchowymi.
Dzień pogrzebu - i znów dobrze pamiętam esemesa, którego wysłałem do znajomych - z propozycją, byśmy w tej chwili obiecali sobie, że nigdy i nigdzie nie zlekceważymy nauk zmarłego Papieża, choćby nie wiem co... Potem to zobowiązanie wracało do mnie nieraz, aby w końcu - w kwietniu ubiegłego roku - ukonkretnić się w naszym sejmowym "Westerplatte", gdy po prostu chcieliśmy, aby w naszej konstytucji powiedziano wyraźnie o godności ludzkiej człowieka nie narodzonego, dokładnie w duchu Evangelium vitae. To jednak okazało się akurat tym fragmentem nauczania JP2, które traktuje się w naszym kraju jako rodzaj niezobowiązującego natchnienia, jakby nie trzeba z tym być zbyt poważnym - a więc jakby "dorośli" nie musieli się tym przejmować. Gorzka nauka.
Z Fontgombault przyszła kartka od Ojca Opata: zdjęcie Jana Pawła II podejmującego kordialnie kard. Ratzingera. Obaj wyglądają krzepko, a zdjęcie jest chyba tak naprawdę z przekazania znaku pokoju w trakcie Mszy. Kiedyś mój Opat dał mi inne - które mam na biurku: Papież już bardzo starutki, trzyma ramiona kard. Ratzingera i patrzy mu prosto w twarz. Zresztą wzrok Kardynała też jest skierowany w oczy Papieża. Dziś wygląda to na mocny symbol: passatio potestatis, przekazanie władzy. To się spełniło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz