środa, 4 marca 2015

Non omnis putrescam


Myśli człowiek: w proch się obrócę

A kiedy mnie tu nie będzie, nastąpi rozkład. Numer mojej komórki zacznie objaśniać, pewnie głosem porażonym żałobą, o swej nieaktualności - szybko zaktualizują się natomiast bazy danych dzwoniących wydawców telewizyjnych i telemarketerów, zasklepi się telekomunikacyjna rana; znajomi jeszcze przez pewien czas będą błądzić w tę kompozycję cyfr, dotykać blizny. Pustka, nie ma, patetycznie zostawić lub pragmatycznie usunąć z książki kontaktów - oto jest pytanie!

Moje zobowiązania finansowe zaczną wyć z niedokrwienia - zwłaszcza karta kredytowa szybko postawi szereg terminów ostatecznych biednym ludziom krzątającym się w doczesności. Będą reanimacje i chwilowe przywrócenie płynności na rachunkach, aż do szczęśliwych likwidacji, wbrew nowym zachętom. Nie wiem jak sobie poradzi w tym spóźniony i sapiący przelew zaległego honorarium dwieście trzydzieści pięć złotych?

Rozkład tkanki: wyrejestrowanie z tak wielu różnych rejestrów! Opór stawiany przez tak wiele kodów i haseł nie przekazanych w porę!

I ten brak życia na łolu, w ostatnim czasie nie zanotowaliśmy żadnej twojej aktywności, przypomnij się swoim friendom, powiedz co czujesz. Na darmo. Pustka, może jakieś robaki rozniosą profil, siejąc zgniliznę? Ktoś jednak wcześniej napisze wirtualną klepsydrę: umarł, +

Przetrwa żelazna konstrukcja ksiąg wieczystych, kościec, wciąż w szafach: urodzony, baptizatus, bierzmowanie, matrimonium, związek zawarł. To ostatnie mocniejsze niż fakt, a słabsze niż więź. Dojdzie kartka nowa, odpisy dostanie rodzina, ubezpieczenie obejmie lub nie obejmie. 

Non omnis putrescam. Koncert na cztery ręce zabrzmi jasno, życie młode, novellae olivarum, wypuszczone w kosmos będzie biegło kilkoma ścieżkami przez lat może i kilkadziesiąt, aż samo wyda życie nowe i pójdzie też stąd. Ponadto kilka książek, trochę więcej tekstów pomniejszych - powiszą, powiszą, przy niektórych zarumieni się jeszcze twarz gorliwego poszukiwacza. Szeptana będzie modlitwa ratunkowa, którą miałem pod piórem. 

Ci, którzy nienawidzili lub pogardzali, zostaną z tym (gdyż nienawidzi się i pogardza postaciami, a te pozostają niezmiennie nawet gdy wychodzi spod nich zmęczona osoba). Tym bardziej ci, którzy byli obojętni. Tym, którzy kochali, pociągnę nić do labiryntu, sam pełen nadziei, że Aniołowie poprowadzą mnie z nią in paradisum, choćby i po przykrych purgacjach. 


Myśli człowiek: w proch się obrócę; niech ten proch nie zbrudzi tych, na których opadnie. Myśli człowiek: Zbawca mój żyje, będę błogosławił Boga w krainie żyjących.

Brak komentarzy: