piątek, 14 marca 2008

Krzyżu święty, lulajże Jezuniu...

Naszej domowej teologii obrazek kolejny: słuchamy pieśni wielkopostnych, chór dominikański wykonuje wielkopiątkowe potrójne Hagios - ten potężny, przejmujący śpiew, z którego wyrasta nasze Święty Boże. Zaraz wejdzie w to Ludu, mój ludu - ale wcześniej mała Tereska chwyta rożek przygotowany dla naszego oczekiwanego najmłodszego, układa go sobie jak małe dziecko i stając na środku pokoju tuli tego wyobrażonego malca, kolebiąc się w takt kolejnych greckich wezwań: o Theos... ischyros... athanatos! Eleison hymas, zmiłuj się nad nami. A ona śmieje się, przytula, kolebie...

Wtedy słucha się dalej i myśli. Mała Teresko, nie wiesz nawet jak prawdziwie połączyłaś Narodzenie z Męką. Jak to szło w rzadko śpiewanej części znanej kolędy Wśród nocnej ciszy?

Baranku Boży, co ludzkie winy
przyszedłeś zgładzić, Boże jedyny!
I zaraz od narodzenia rozpoczynasz swe cierpienia
Przepuść nam, Panie...

Prawda, prawda! Eleison, hymas.

Brak komentarzy: