sobota, 18 października 2008

MEMO4: Inauguracja 22 X 1978

Miałem 12 lat. Z tego dnia mam dość dziwne wspomnienie bytności w dwóch światach. Najpierw: dom. Tutaj była transmisja telewizyjna Mszy inaugurującej pontyfikat Jana Pawła II. W okienku PRLowskiej oficjalności stanął Papież ze swoim "Nie lękajcie się", płynęła Msza, sunęli kardynałowie składający publiczne homagium. 

Msza w TV - nie bardzo wiadomo, co robić! Wrażenia przy klękaniu przed telewizorem - równocześnie dziwne i podniosłe. Nie było wideo - włączyłem magnetofon (na którym na co dzień odtwarzało się Abbę, pieśni patriotyczne, Jarocką lub Kabaret Dudek itp.), żeby nagrać to wszystko święte (potem przez wiele dni po szkole spisywalem z taśmy nazwiska kardynałów, w kolejności ich podchodzenia do Papieża - chciałem się ich nauczyć). 

Jeszcze się nie skończyły uroczystości, i wkroczył inny świat: szkoła. Co prawda była niedziela, ale zorganizowano nam tego dnia wycieczkę do muzeum (jakiego, nie pamiętam). Dziś gdy składam te fakty, wydaje mi się, że rozumiem jak to było: zapewne szkołom nakazano jakoś zająć dzieci tego szczególnego dnia - żeby nie dotknęła ich papieska "klerykalizacja" - ale tę wycieczkę w mojej szkole urządzono tak, aby nie kolidowała z tym najważniejszym: transmitowaną Mszą. 

Mimo to powstało z tego dla mnie straszne zmartwienie: po powrocie do domu powiedziano mi, że na samym końcu Papież udzielił wszystkim obecnym odpustu zupełnego. Przy mojej dość nikłej edukacji religijnej pojąłem z tego tyle, że przez wycieczkę szkolną ominęło mnie coś w rodzaju solidnego odpuszczenia wszystkich grzechów, likwidującego wszystkie rozterki co do tego, czy wszystkie spowiedzi były dostatecznie szczere i pełne. 

Chodziłem przez szereg dni z myślą, że okazja takiego uwolnienia przeszła obok mnie tak blisko - aż w głowie zaświtała myśl możliwa tylko w naszym wieku mediów elektronicznych: a może gdyby powtórzyć sobie całą uroczystość z magnetofonu, to otrzyma się to cudowne coś, odpust? Słowo daję, że chwyciłem się tego pomysłu z wielką nadzieją. Po najbliższej lekcji religii w salce przy kościele zdobyłem się na odwagę, by zapytać o to księdza. Pozbawił mnie wszelkich złudzeń. Za to na poprawną wiedzę o odpustach musiałem jeszcze trochę poczekać. No i okazało się, że Papież jeszcze wiele, wiele razy udzielał błogosławieństw i odpustów, spoza naszego magnetofonu.  

Brak komentarzy: