czwartek, 7 lutego 2008

Nie dogodzi

Marek Jurek pisał niedawno w swoim blogu, że zmiana wielkopiątkowej modlitwy "pro Iudeis" wynika z ewangelicznego nastawienia, by zrobić nawet więcej niż wymaga elementarna uprzejmość. Teraz negatywne i gniewne reakcje reprezentatywnych środowisk żydowskich (m.in. Włoskie Zgromadzenie Rabinów, ADL) świadczą o tym, że żydzi oczekiwali znacznie więcej. Wygląda na to, że oczekiwali, abyśmy byli po prostu uprzejmi aż do rezygnacji z naszej wiary w Chrystusa "Zbawiciela wszystkich ludzi". Sprawdza się doświadczalnie to, że problemem w (rzekomym) dialogu katolicko-żydowskim nie jest unikanie niepotrzebnych ostrości sformułowań, ale po prostu sedno sprawy: nasz partner w dialogu chce po prostu, abyśmy nie głosili Ewangelii, i to nawet w trakcie naszych nabożeństw.

Benedykt XVI zmieniając modlitwy z tradycyjnego Mszału 1962 opuścił nie tylko ostre sformułowania (swoją drogą, pochodzenia biblijnego!), ale i pewien styl tamtej modlitwy - moim skromnym zdaniem styl, który bardziej kojarzył się z tym, aby żydów nawrócić do tego, w co my wierzymy; na to miejsce weszły sformułowania ukazujące mocno bezgraniczny uniwersalizm misji zbawczej Chrystusa - a w związku z tym uwarunkowanie zbawienia od więzi z Chrystusem. A więc jeszcze wyraźniej widać, że modlimy się nie o to, by żydzi przyjęli jakieś przekonania religijne - ale wprost o to, by zostali zbawienie przez wiarę w Chrystusa, do zbawienia koniecznie potrzebną. To jest nauka Nowego Testamentu, przypomniana w 2000 roku w deklaracji Dominus Iesus.

No i cóż teraz? Moim zdaniem po raz kolejny stanęliśmy w momencie gorzkiej prawdy o dialogu katolicko-żydowskim. Zupełnie jak w roku Pasji Gibsona, gdy okazało się, że w istocie problemem - dla żydowskich autorytetów i dla dialogowych ekspertów - jest nie ta czy inna scena, lecz ewangeliczny oryginał relacji o Chrystusie. Teraz widzimy, że problemem jest nie to czy inne sformułowanie z modlitw wielkopiątkowych, ale sama prawda chrześcijaństwa, to "roszczenie prawdziwości", które zawarte jest w rdzeniu naszej wiary.

A swoją drogą ciekawe, że modlitwa z Mszału 1970 już takich protestów nie budzi. Powiedziałbyś, że modlitwę tę można odmawiać zarówno z wiarą w powszechną misję zbawczą Chrystusa - jak i bez tej wiary. Oto modlitwa, która nikomu nie przeszkadza.

Brak komentarzy: